O intuicji, intelekcie i fotografii odklejonej
Kompozycja abstrakcyjna. fot. Łukasz Cyrus |
Są rzeczy, które wołają do mnie, żeby zdjąć z nich obraz i uczynić je czymś nowym - fotografią.
Nie skopiować, lecz użyczyć sobie ich obrazu do stworzenia czegoś, czego wcześniej nie było.
Po co? Zadaję sobie pytanie. Fotografie te nie odpowiedzą na ważkie pytania, nie rozwiążą żadnej zagadki, nie przybliżą obserwatora do zgłębienia prawdy o sfotografowanej rzeczy.
Czemu służą? Stworzeniu doznania.
Doznanie jest czymś, czego doświadczamy, ale pozostaje poza intelektem. Łatwo nazwać, co nas zachwyca, cieszy czy smuci. Samo zaś doznanie, wyrazić jest niełatwo.
Łatwo powiedzieć: "Byłem zachwycony, gdy to ujrzałem", ale jak sprawić, by mój rozmówca tego zachwytu doświadczył?
Fotografia odklejona przychodzi mi z pomocą. Reagując emocjonalnie na wrażenia płynące z otoczenia tworzę obrazy, które odzwierciedlają moje uczucia. Rzeczy sfotografowane stają się zwierciadłem mojej wrażliwości, emocji i wyobraźni.
Aparat fotograficzny patrzy w obie strony. Kiedy robię zdjęcie tego, co przede mną, jednocześnie fotografuję to, co głęboko we mnie.
Intuicja podpowiada, które zdjęcie jest tym właściwym. Tym, po którym nie ma sensu dłużej fotografować.
To, co istotne w fotografii odklejonej, znajduje się poza nią. Nie sposób tego dostrzec. Można tego jedynie doświadczyć.
Fotografia odklejona pochodzi ze świata emocji i wyobraźni. Emocjami i wyobraźnią należy ją odbierać.
Doznania, których doświadczy odbiorca fotografii odklejonej nadają jej sens i wartość.
Fotografia odklejona to dialog pomiędzy fotografującym, a odbiorcą.
Fotografia odklejona to wymiana doznań i emocji, która odbywa się bez słów.
Oglądając fotografię odklejoną nie ma sensu pytać co, jak i czym.
Dziełem sztuki nie jest farba, lecz doznanie.