wtorek, 24 czerwca 2014

Słońce

Portret w blasku słońca

Potrzebujemy Słońca. Jego światła, które wskazuje nam drogę. Jego ciepła, które dodaje nam sił i odwagi. Jego blasku, który napełnia nasze serca radością.

Bez Słońca żylibyśmy pogrążeni w zimnym mroku, w smutku.


Fotografia portretowa. Portret dziewczyny z rowerem. fot. Łukasz Cyrus, Ruda Śląska.
Fotografia portretowa. Portret dziewczyny z rowerem. fot. Łukasz Cyrus, Ruda Śląska.
Fotografia portretowa. Portret dziewczyny z rowerem. fot. Łukasz Cyrus, Ruda Śląska.

Fotografia portretowa. Portret dziewczyny z rowerem. fot. Łukasz Cyrus, Ruda Śląska.


poniedziałek, 16 czerwca 2014

Kolacja z nieznajomą

Randka ze wspinaczką górską

Umówiłem się na randkę ze wspinaczką górską i przyznać muszę, że nie byłem do końca świadom tego, co robię. 

Dwa lata rehabilitacji kontuzjowanego barku, wakacje na plaży, z której jak okiem sięgnąć nie widać żadnej skały, próba znalezienia pasji w wypiekach drożdżowych i kolejna książka o portretach nie mogły zaspokoić nieustępliwej potrzeby zrobienia "czegoś". Górski spacer z aparatem na szyi dawał poczucie, że ten dzień nie został zmarnowany, ale ciągle był daleki od "tego nie zapomnę do końca życia".

Kolega w średnim wieku, który najwyraźniej musiał borykać się z podobnym rozchwianiem emocjonalnym, podrzucił mi książkę pt. "Ultramaratończyk", o facecie, który może biec dłużej niż ja jechać autem. Ultramaratończyk, niczym Forrest wyszedł z korporacji i biegnie do dziś mając świetny plan na nadchodzące dni, tygodnie, miesiące i lata.

"Matko! Jak mi brakuje jakiegoś celu, jakiegoś planu, misji do spełnienia". 

Z listy kandydatów szybko wykreśliłem kolejne fotospacery, nawet te górskie, powrót do kolarstwa szosowego, zapisanie się do klubu MTB, rolki na rampie i narty w Alpach też. Pieczenie, gotowanie, prasowanie i sprzątanie uznałem za cel godny, ale zbyt hardcorowy jak na moją słabą wolę.

Zapytałem więc kolegę wspinacza, o instruktora wspinaczki wysokogórskiej.
- Znasz?
- Znam.
- Daj numer.

Niebawem wraz z kolegą od "Ultramaratończyka" poznaliśmy INSTRUKTORA. Człowiek ten, niczym czołg budzi szacunek pomieszany z przerażeniem. Bardzo chcesz być po tej samej stronie co INSTRUKTOR i za nic nie chcesz ruszyć z nim do boju, bowiem boje które ON toczy nie są dla takich jak ty.

Z początku trudno to pojąć, ale z czasem brutalna prawda zaczyna wychodzić na jaw. Jestem w punkcie bez odwrotu.

Strzeż się swoich marzeń. Mogą się ziścić.

Za sprawą kontuzji barku, nudy, ultramaratończka, kolegi i INSTRUKTORA spełniam marzenie. Mam cel. W zasadzie to już mam obsesję.
W ciągu ostatniego pół roku spędziłem ponad 500 godzin na treningach, ćwiczeniach i szkoleniach. Drugie tyle spędziłem czytając, ucząc się i kompletując wyposażenie. Sen jest przereklamowany.

Idę na kolację z nieznajomą.

Portret koncepcyjny. fot. Łukasz Cyrus
Randka ze wspinaczką górską