Parapet i pochmurne niebo - wymarzone studio.
Pamiętam, że tego dnia dłubaliśmy coś z lampami błyskowymi i parasolkami, i... guzik z tego wyszło. Cóż, bywa i tak.
W końcu poprosiłem Werkę, żeby usiadła na parapecie, przykleiła się do okna i zrobiła zamyśloną minę.
Za oknem było pochmurno, trochę padało - fantastyczna pogoda do portretu, pod warunkiem, że jesteś po właściwej stronie okna oczywiście. Zachmurzone niebo to największy softboks jaki sobie można wyobrazić. Daje mnóstwo miękkiego światła.
Zaraz na prawo od Werki wisiała biała, gęsta firanka. To tak jakbym miał tam zawieszoną dużą, białą blendę. Wypełnienie cienia z głowy.
Jeszcze tylko obiektyw 50mm, krótka głębia ostrości, chyba f/2. Gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus