Randka ze wspinaczką górską
Umówiłem się na randkę ze wspinaczką górską i przyznać muszę, że nie byłem do końca świadom tego, co robię.
Dwa lata rehabilitacji kontuzjowanego barku, wakacje na plaży, z której jak okiem sięgnąć nie widać żadnej skały, próba znalezienia pasji w wypiekach drożdżowych i kolejna książka o portretach nie mogły zaspokoić nieustępliwej potrzeby zrobienia "czegoś". Górski spacer z aparatem na szyi dawał poczucie, że ten dzień nie został zmarnowany, ale ciągle był daleki od "tego nie zapomnę do końca życia".
Kolega w średnim wieku, który najwyraźniej musiał borykać się z podobnym rozchwianiem emocjonalnym, podrzucił mi książkę pt. "Ultramaratończyk", o facecie, który może biec dłużej niż ja jechać autem. Ultramaratończyk, niczym Forrest wyszedł z korporacji i biegnie do dziś mając świetny plan na nadchodzące dni, tygodnie, miesiące i lata.
"Matko! Jak mi brakuje jakiegoś celu, jakiegoś planu, misji do spełnienia".
Z listy kandydatów szybko wykreśliłem kolejne fotospacery, nawet te górskie, powrót do kolarstwa szosowego, zapisanie się do klubu MTB, rolki na rampie i narty w Alpach też. Pieczenie, gotowanie, prasowanie i sprzątanie uznałem za cel godny, ale zbyt hardcorowy jak na moją słabą wolę.
Zapytałem więc kolegę wspinacza, o instruktora wspinaczki wysokogórskiej.
- Znasz?
- Znam.
- Daj numer.
Niebawem wraz z kolegą od "Ultramaratończyka" poznaliśmy INSTRUKTORA. Człowiek ten, niczym czołg budzi szacunek pomieszany z przerażeniem. Bardzo chcesz być po tej samej stronie co INSTRUKTOR i za nic nie chcesz ruszyć z nim do boju, bowiem boje które ON toczy nie są dla takich jak ty.
Z początku trudno to pojąć, ale z czasem brutalna prawda zaczyna wychodzić na jaw. Jestem w punkcie bez odwrotu.
Strzeż się swoich marzeń. Mogą się ziścić.
Za sprawą kontuzji barku, nudy, ultramaratończka, kolegi i INSTRUKTORA spełniam marzenie. Mam cel. W zasadzie to już mam obsesję.
W ciągu ostatniego pół roku spędziłem ponad 500 godzin na treningach, ćwiczeniach i szkoleniach. Drugie tyle spędziłem czytając, ucząc się i kompletując wyposażenie. Sen jest przereklamowany.
Idę na kolację z nieznajomą.
Randka ze wspinaczką górską |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus