Prawda światłomierza
Wraz z koleżanką Katarzyną Pi zadaliśmy już sobie bardzo wiele trudu (i ciosów) próbując znaleźć jakąkolwiek prawdę w portrecie. Póki co odkryliśmy, że prawdą jest, iż nakłuty igłą balon pęka, sernik w Gliwicach smakuje całkiem podobnie jak w innych miastach, że źle ustawiona ostrość skutkuje nieostrym zdjęciem, czerwona kiecka wygląda na zdjęciach nieźle (podobnie jak czerwone kędziorki sfotografowane pod słońce), że rumuńska palinka wchodzi dobrze przy śniadaniu(!), że pozowanie na krześle jest nienaturalne, a koło Średnicówki lata sporo komarów, że dwa razy więcej obiektywów nie robi dwa razy lepszego zdjęcia, podobnie jak dwa razy więcej blend w plenerze nie daje trzy razy ładniejszego światła, że moja prawda jest bardziej mojsza, a Twoja bardziej Twojsza, za to Twojsza rzadko jest mojszą, a moja Twojszą.
Ostatnim zaś razem podjęliśmy się zadania najbardziej karkołomnego ze wszystkich. Sprawdziliśmy, czy zupełnie nowy światłomierz, z całkiem nowymi bateryjkami wie, ile światła leci w Katarzynę Pi!
Odpowiedź: wie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus