niedziela, 14 marca 2010

Kura Domowa - Gospodyni

Fotografia kreacyjna pt: "Kura Domowa: Gospodyni". Portret urody. Fot. Łukasz Cyrus, Ruda Śląska
Homemaker

Housewives - Homemaker

Duuużo roboty. Ale fajnej roboty.

Są zdjęcia, do których należy się przygotować, i to dobrze przygotować.

Kiedy przychodzą te chwile gdy olśni Cię jakiś pomysł i zupełnie bezpodstawnie zaczynasz podejrzewać, że jesteś geniuszem warto wziąć ołówek i wszystko co Ci się uroiło zapisać na ścianie, albo suficie - kartki się gubią, komputery psują, ściany mniej. Następnie trzeba spokojnie czekać, może Ci minie. Jeśli jednak nie mija, nie ma wyjścia. Trzeba wziąć się do roboty, bo niektóre pomysły są na prawdę natrętne.

Teraz przychodzi czas na zastanowienie się nad tym jak nasz pomysł można najlepiej pokazać. Na co zwrócić uwagę, a co przykryć miłosiernym cieniem. Co dodać, co ująć. Więcej tego, mniej tamtego. I tak w nieskończoność.

Analiza możliwości wykonawczych jest często najsmutniejszym etapem. Zderzenie z rzeczywistością trochę przypomina czołowe spotkanie z pociągiem towarowym.
Jakoś tak to bywa, że wszystkie fajne pomysły, które chodzą mi po głowie wymagają przynajmniej hangaru lotniczego i wszystkich świateł z lokalnego klubu piłki nożnej. A moje studio przypomina rozmiarem większą konserwę.

I tu w zasadzie zaczyna się przygoda.
W jednej książce przeczytałem "przeciwności przemień w swoich sprzymierzeńców" - uzyskasz efekty, których nie zobaczysz u tych, którzy nie borykają się z Twoimi trudnościami. Pewne rozwiązania będą wymuszone warunkami, będą kompromisami. Pewnie od razu nie dorównasz swoim mistrzom, ale zrobisz kolejny kolejny kroczek w dobrym kierunku, wypracujesz swój niepowtarzalny styl i wiele się nauczysz.

Ania, którą widzisz na zdjęciu, jest wysoką dziewczyną. Wysoką dziewczyną w szpilkach do tego. Studio jest niskie i wąskie. Scenariusz jak z koszmaru. Trzy godziny latałem z lampami, blendami, parasolkami i statywami nim wszystko się udało tak upakować, żeby zmieścić na zdjęciu Anię. Bez niej chyba byłoby mniej ciekawie.

Plan jest oświetlony aż pięcioma lampami. Wszystkie na wyciągnięcie ręki Ani.

Dwa halogeny budowlane widać na zdjęciu. Pamiętaj, że ich moc jest niezmienna - po 500W każdy, ale możesz je dowolnie rozjaśniać i ściemniać czasem naświetlania. Dłużej naświetlasz, więcej światła z halogenów na zdjęciu. Krócej to mniej. Proste. Co ważniejsze, nie wpłynie to na światło lamp błyskowych.

Trzy lampy błyskowe. Softboks 60x60 na ziemi, skierowany ku górze. Świeci na nogi, brzuch i rozbija cienie na twarzy. Widzisz?
Od góry ekran rozpraszający o średnicy 1m zawieszony 5cm pod sufitem na elastycznych linkach do mocowania bagażu. Żarówka przez ekran. Studio jest tak niskie, że nie było mowy o softboksie czy parasolce w tym miejscu. Z tej samej przyczyny ekran znajdował się zaledwie 20cm od głowy Ani, co dość wydatnie przepalało czoło i włosy. Dwie kartki papieru do drukarki precyzyjnie umieszczone na ekranie skutecznie odfiltrowały nadmiar światła.
Chciałem jeszcze światło kontrowe, żeby odseparować Anię od ciemnego tła i wiesz co? nie zmieścił się żaden softboks. Wziąłem zatem długie i wąskie pudełko po kozakach żony i zrobiłem z niego chudy softboks, w którym żarówka jest zamocowana od dołu, a nie z tyłu. Być może pudełko po butach obklejone taśmą izolacyjną nie wygląda na szczyt lansu, ale hej, światło jest tylko światłem i nie sądzę, żeby robiło mu różnicę przez co przechodzi.

Wszystko to przygotowałem dzień wcześniej. Prawdopodobnie gdybym zaczął się bawić pudełkiem bo butach w obecności modelki byłaby to nasza ostatnia sesja. Miej to na uwadze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus