Pati na pustyni |
Teraz o tym, jak powstało samo zdjęcie.
Kiedy Renata mozolnie nakładała kolejne warstwy makijażu na buzię Pati, ja sapiąc spacerowałem w głębokim piasku szukając odpowiedniego miejsca, a kiedy wszyscy byliśmy gotowi, zajęliśmy z góry upatrzone pozycje.
Pati miała za zadanie maszerować na paluszkach i wyglądać świetnie, Renata machać wielką blendą i robić "wschodni wiatr", a ja mówić "Uwaga! Raz, dwa, trzy...!" po czym włączać migawkę w trybie wyzwalania z dwusekundowym opóźnieniem, wysoko podnosić statyw z lampą i ryczeć "TERAZ!".
Ta rutyna, która znudziła nam się po osiemnastym razie, przerywana była okazjonalnymi podmuchami prawdziwego wiatru wschodniego. Wtedy to, nie bacząc na przeszkody musieliśmy się rzucać do innego statywu z lampą, gdyż wielka parasolka do niego przymocowana działała jak ekstrawagancki kite. My, w sensie Renata i ja. Patka miała się nie rzucać.
Lampy błyskały trzy. Trzy małe lampy Minolty zasilane bateryjkami AA.
Ta najbardziej oczywista, z prawej wysoko. Strumień światła ustawiony na 105mm.
Druga na statywie z parasolką po lewej. Tak blisko jak się dało.
Trzecia czołowa lampa aparatu dająca 1/3 mocy lamp pozostałych, jako wypełnienie.
Wszystkie lampy zostały zażelowane filtrami 1/2 CTO (Color Temperature Orange) w celu uzyskania przyjemnego odcienia skóry.
Ekspozycja w aparacie została uprzednio ustawiona dla tła - w trybie Manual. Przy zadanej liczbie przysłony czasem naświetlania zdecydujesz czy tło ma być jaśniejsze czy ciemniejsze. Resztę roboty odwalą za Ciebie te małe elektroniczne flashe, które są bardzo zmyślne, ponieważ w porozumieniu z aparatem całkiem dobrze dobierają moc błysku dla poprawnej ekspozycji. W większości wypadków wystarczy wprowadzić drobne korekty.
Niezależnie z jakiego systemu korzystasz, każdy producent ma coś takiego w swojej ofercie.
Więcej na temat małych lamp dowiesz się z bloga Strobist.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus