sobota, 11 maja 2019

Szkielet

Widzialności fotografii odklejonej


Fotografia operuje dwoma płaszczyznami w tworzonym przez siebie obrazie. Pierwszą z nich, tą zupełnie niezbywalną i pożądaną dla przekazu znaczeń jest płaszczyzna mimetyczna. Drugą zaś, która zajmuje się organizacją plam barwnych i kształtów jest płaszczyzna abstrakcyjna. Płaszczyzna abstrakcyjna stanowi szkielet, bez którego znaczenie fotografii rozpływa się niczym czas na jednym z obrazów słynnego surrealisty.

To sklejenie obu płaszczyzn, choć zazwyczaj niedostrzegalne, ciążyło mi niezwykle od lat wielu. Ciało obrazu - jego zewnętrzna powłoka, wizerunek przedmiotu, podobizna, pozór z pozoru - musi być ciekawe dla odbiorcy. Bez zaciekawienia nie ma oglądania. Bez oglądania, fotografia nie ma mocy sprawczej, nie komunikuje, bo nikt nie czyta. Nie chciałem zaciekawiać ciałem, lecz ideą.

Oderwałem więc ciało od szkieletu. Odkleiłem. Zająłem się strukturą i jej organizacją. Kolorowymi plamami barw, figurami, kształtami, pędzącymi w nieskończoność prostymi. Na świat patrzyłem oczami bohatera filmu SF, który widział przez. Matnia pozorów przestała mi przesłaniać strukturę. Widziałem i fotografowałem szkielet.

Fotografia rozwarstwiona, rozczłonkowana czy odklejona stanowi problem - powstają obrazy, których bezpośrednia wartość informacyjna jest wątpliwa. Zdeformowane czy zakamuflowane podobieństwo nie wywołuje prostych i czytelnych skojarzeń. Fotografia taka nie nadaje się na ilustrację. Jej język nie jest uniwersalny. Grono odbiorców zawęża się.

Osiągnąłem satysfakcję tworząc obrazy abstrakcyjne i rozczarowanie stopniowo pojmując upośledzenie ich wartości komunikacyjnej. Szukając rozwiązania, studiowałem twórczość abstrakcjonistów - Kandinskiego, Malewicza, Stażewskiego, Mondriana, Strzemińskiego czy Pollocka. Laszlo Moholy-Nagy był przełomem. Jego Light Space Modulator, rzeźby ze stopionego pleksiglasu ożywające za sprawą promieni świetlnych, obrazy zawieszonych w przestrzeni figur sprawiły, że dostrzegłem szkielet i prawdę. Prawdę o tym, iż abstrakcjoniści nie malowali z wyobraźni, lecz z natury. Idąc za sugestią Cezanna, uprościli widzialne do figur podstawowych i rzucili w płótno. To wszystko już jednak było wcześniej w świecie materialnym, tyle że o wiele bardziej skomplikowane. Zdemaskował to Rodchenko. Przez wizjer aparatu spojrzał na świat spojrzeniem śmiałym, które nawet nie śniło się malarzom.

Czy zatem abstrakcja zawiodła? Na pewno nie. Otwarła drogę funkcjonalnym projektom Bauhausu, czy fantastycznym dziełom Zahy Hadid. Zrozumiałem, że abstrakcja nie jest celem, lecz początkiem, punktem wyjścia. Jest narzędziem do konstrukcji nowych form i znaczeń.

Zatem nie o obraz tu chodzi, ale o poszukiwanie prawdy, przyczyny i źródła. O dociekanie i patrzenie przez. Forma abstrakcyjna stała się dla mnie metaforą dostrzegania istoty rzeczy poprzez woal pozorów. Abstrakcyjna struktura świata pochwycona w obrazie jest alegorią mojego analitycznego, przenikliwego i dociekliwego spojrzenia na świat, które poddaje w wątpliwość proste wyjaśnienia skomplikowanych zasad nim rządzących.

W końcu, Fotografia odklejona oparta na szkielecie z abstrakcji, stała się punktem wyjścia i zaproszeniem do snucia rozważań i refleksji, bez narzucania gotowych rozwiązań czy udzielania prostych odpowiedzi, gdy zrodziła się NADFOTOGRAFIA.

NADFOTOGRAFIA jest jedną z trzech widzialności alegorycznych, po autoportrecie i interpretacji, które Fotografia odklejona realizuje. Widzialność alegoryczna zostanie opisana w odrębnym eseju.

W cyklu o widzialnościach Fotografii odklejonej dotąd pojawiły się:


W cyklu o NADFOTOGRAFII dotąd pojawiły się:


Tryptyk do tego eseju powstał podczas Pleneru Klubu Fotograficznego "Źródło" - Salzburg, 2019.

Łukasz Cyrus, 2019

Cztery widzialności fotografii odklejonej - Szkielet. Esej o fotografii odklejonej. Tekst i fot. Łukasz Cyrus, 2019.
"Szkielet". fot. Łukasz Cyrus, 2019.