O konstrukcji prawdy
Fotografia funkcjonująca jako dokument kształtowała się w XIX wieku. W owym czasie nieliczni uznawali jej możliwości jako narzędzia ekspresji, znaczna zaś grupa ludzi głęboko przekonana była o jej możliwościach dokumentacyjnych.
Naiwna wiara w prawdomówność fotografii wzięła się z przekonania o obiektywności działania światła, optyki, chemii i maszyny przy marginalnej roli operatora w procesie powstawania obrazu fotograficznego.
By fotografia mogła funkcjonować jako dokument musiała spełniać kilka wymogów. Najważniejszymi cechami fotografii dokumentalnej były: logika, wyrazistość, ostrość i czytelność. Cechy te umożliwiały oglądającemu łatwy powrót od obrazu do sfotografowanego przedmiotu. Jest rzeczą oczywistą, choć natenczas zupełnie marginalną, że aby powyższe mogły zaistnieć, musiał istnieć świadek naoczny, który wyzwolił spust migawki.
W przyspieszonym tempie przenosimy się w czasie do dnia dzisiejszego. Otwieramy kolorowe magazyny czy tabloidy i oglądamy zamieszczone w nich fotografie. Większość z nich spełnia wszystkie wymienione wymagania, prawdy jednakże nie przedstawiając.
Wszyscy chyba zdają sobie sprawę, że fotografia modowa, reklamowa czy tabloidowa jest inscenizowana. Prawda przedstawiona na wspomnianych zdjęciach jest prawdą skonstruowaną.
Sytuację podobną napotykamy w fotografii reportażowej.
Pomijając wypadki, w których fotografia reportażowa jest inscenizowana, skupmy się na sytuacji w której naoczny świadek rejestruje rozgrywające się zdarzenie.
Musimy pamiętać, że każde zdjęcie jest fragmentem (rzeczywistości) wyrwanym z kontekstu.
Za pomocą ramki, reporter odrzuca wszystko co uzna za niepotrzebne, pozostawiając jedynie esencję zdarzenia. Ten wybór jest zawsze subiektywny. Każde zdjęcie jest efektem szeregu świadomych i intuicyjnych decyzji o wykluczeniu i włączeniu. Stąd każde zdjęcie jest subiektywną interpretacją sfotografowanej sceny.
Za pomocą ramki, reporter odrzuca wszystko co uzna za niepotrzebne, pozostawiając jedynie esencję zdarzenia. Ten wybór jest zawsze subiektywny. Każde zdjęcie jest efektem szeregu świadomych i intuicyjnych decyzji o wykluczeniu i włączeniu. Stąd każde zdjęcie jest subiektywną interpretacją sfotografowanej sceny.
Reportaż wielozdjęciowy skonstruowany z serii subiektywnych zdjęć-wypowiedzi cząstkowych nie może przekształcić się w obraz prawdy uniwersalnej. Obraz ten jest konstrukcją, a prawda przedstawiona za jego pomocą jest prawdą skonstruowaną.
Będzie to szczególnie widoczne w sytuacji, w której fotoedytor i fotograf to dwie różne osoby. Przedstawiona prawda będzie w tej sytuacji konstrukcją drugiego stopnia.
Wobec powyższego można powiedzieć, że prawda obietkywna nie istnieje.
Prawda to umowna konstrukcja oparta na indywidualnej interpretacji zaobserwowanej rzeczywistości, o której również wiadomo, że nie istnieje.
Iluzja fotografii-dokumentu jest podtrzymywana przez koncerny prasowe i aparaty władzy w celu utrwalania w świadomości masowej prawd skonstruowanych na potrzeby i w służbie aparatu władzy.
Aparat wytwarza obraz. Aparat władzy wytwarza obraz prawdy. Wytworzony obraz prawdy jest konstrukcją. Konstrukcja objawiona i utrwalona staje się prawdą. Prawda to konstrukcja.
Rewolucja, która dokonała się w fotografii za sprawą połączenia wynalazków smartfona, internetu i mediów społecznościowych w równym stopniu co aparaty władzy i koncerny prasowe, przyczynia się do podtrzymania iluzji fotografii-dokumentu.
Otóż ziściło się utopijne marzenie zwolenników fotografii-dokumentu. Za pomocą jednego dotknięcia ikony na ekranie smartfona uruchamiana jest całkowicie zautomatyzowana machina reprodukcyjno-dystrybucyjna. Uzyskane w sposób automatyczny (czyt. obiektywny), poświadczenie naocznego świadka w ułamku sekundy dociera do każdego miejsca na ziemi w nieskończonej liczbie egzemplarzy.
Aparat wytwarza obraz, internet go dostracza, media społecznościowe objawiają.
Obraz objawiony staje się prawdą.
Użytkownik smartfona wysyła w świat komunikaty poświadczające w jego przekonaniu Barthesowskie to-co-było. Jeśli wrócimy pamięcią do akapitu mówiącego o ramce intuicyjnie wybierającej to, co ważne i odrzucającej to, co nie ważne, szybko zrozumiemy, że użytkownik smartfona w rzeczywistości wysyła w świat komunikaty poświadczające to-co-w-jego-przekonaniu-było. Czyli nic innego, jak osobistą interpretację obserwowanego zjawiska.
Użytkownik wytwarza prawdę w oparciu o swoje przekonania.
W zdumiewający sposób wszystkie szczególne cechy i niedoskonałości obrazu wynikające z ograniczeń technicznych przyjmowane są przez odbiorców jako dowód prawdomówności fotografii. Zdjęcie poruszone, nieostre, źle naświetlone czy niepoprawnie skadrowane jest dowodem "łapania życia na gorąco".
Nie trzeba chyba tłumaczyć, że wszystkie wymienione cechy w rękach świadomego fotografa stać się mogą środkami wyrazu. Służyć mogą one zarówno osobistej ekspresji autora lub wytworzeniu iluzji prawdomówności zdjęcia i wzbudzenia wiary u widza, a tym samym skonstruowania prawdy.
W wykonanym przeze mnie reportażu z wystaw Krzysztofa Szlapy (Lux in Tenebris), Kamila Myszkowskiego (Trzecie oko) i Tomasza Warzyńskiego (Muganawa) eksponowanych podczas Ogólnopolskiego Festiwalu Fotografii Otworkowej OFFO świadomie zrezygnowałem z realistycznego przedstawienia tematu sprzeciwiając się w ten sposób idei wprowadzania widza w błąd poprzez wytwarzanie iluzji obiektywności.
Nie wierząc w zdolność fotografii do poświadczania tego-co-było przedstawiam to-co-zdaje-mi-się-że-było. Przedstawiam osobistą interpretację zdarzenia.
Biorąc udział w otwarciu OFFO znalazłem się w pewnym miejscu, którego nie znam, wypełnionego ludźmi, których nie znam. Dla mnie ludzi bez tożsamości. Nie mogę przedstawić ich tożsamości, skoro nic o nich nie wiem. Nie mogę tego również zrobić za pomocą realistycznych portretów. Wszak fotografia do portretu się nie nadaje.
Na ścianach wiszą obrazy, które za sprawą techniki wykonania często są nieczytelne, zdeformowane, zagadkowe, zmuszające mnie do wysiłku interpretacyjnego pozostawiając mi jednocześnie sporo przestrzeni dla myśli, doznań i wyobraźni.
Schodzę piętro niżej do Magazynu 22. Ponurego, ciemnego lochu wypełnionego zapachem pleśni i obrazami uwięzionych ludzi. Uczucie przytłoczenia jest wszechogarniające. Pragnę uciekać. W labiryncie korytarzy przesuwają się przede mną bezimienne, nieme postaci. Nie wiem czy zwiedzają, czy szukają wyjścia. Nie wiem kim są. Nie zwracamy na siebie uwagi.
Czyż moje zdjęcia nie przedstawiają wszystkich tych stanów emocjonalnych, doświadczeń czy wrażeń?
W jaki sposób zdjęcie wykonane w stylu realistycznym mogłoby poświadczyć to-co-było skoro według mnie było to-co-pokazałem?
Zdjęcia w niniejszym reportażu są nieoczywiste i skomplikowane, podobnie jak emocje, które towarzyszyły mi ich wykonaniu. W świecie, który jest skomplikowany i nieoczywisty, zdjęcia skomplikowane i nieoczywiste są na swoim miejscu. Wpisują się w krajobraz swoich czasów. Podobnie jak nasze czasy, zdjęcia te wymagają od widza uwagi i wysiłku, jeśli chce dotrzeć do prawdy. Jednocześnie pozwalają one na dowolność interpretacji i osobiste doznanie. Poza zdjęciami, na poziomie emocji, doznań i wyobraźni następuje dialog pomiędzy odbiorcą a mną.
Fotografia, podobnie jak muzyka i poezja, musi wypływać z uczuć i emocji. Jeśli wypływa ze sfotografowanego przedmiotu jest dla mnie nic nie warta.