Wielbiciel fotografii |
Piotr Skuczeń, rocznik '80.
W chłodne niedzielne przedpołudnie wybraliśmy się na szybką kawę, a potem drugą, do szybkoobsługowej restauracji mocno sieciowej na niezobowiązujące nikogo do niczego foto-pogaduchy.
Piotrek - dumny tata, człowiek niesłychanie ciepły, pogodny i otwarty, lubi pogadać i kawę z mlekiem też lubi.
Podobnie jak fotografię, którą uprawia od lat kilku. Uprawia z zapałem. Z zapałem wielkim nawet. Uprawia cyfrowo, analogowo, modnie i modowo, portretowo i nieśmiało krajobrazowo.
Przede wszystkim jednak skromnie.
Znaleźć jego zdjęcia w sieci to wyczyn niemały, zatem na małym wyświetlaczu sprytnego telefonu oglądamy niekończące się strumienie zdjęć.
Mówi, że nie lubi być nazywany fotografem. "Fotograf" to coś przecież znaczy. Zobowiązuje nawet, a on, po prostu robi portrety. Lubi fotografować ludzi. Krajobrazy chciałby, ale się wstydzi, bo bardzo nieśmiały jest.
Efekty jego pracy znamy wszyscy - to jego zdjęcia widzieliśmy w całym kraju na billboardach kampanii fundacji "Warto być za".
Niektórzy, pewnie trafili na inne zdjęcia w katalogach reklamowych.
On zaś sam o sobie mówi, że nie ma syndromu autoreklamy.
Rozmowa zaczyna kierować się na inspiracje. Pojawia się w tym kontekście ruch strobistyczny z Joe Mcnallym i Davidem Hobbym na czele. W kategorii "portret" wygrywają jednak Jan Scholz i Marcin Matyja. Jeśli zaś mówić o fotografii ulicznej, to tylko z Mattem Stuartem.
Piotr jednak skromnie i stanowczo upiera się, by swą średnioformatową Mamiyą fotografować ludzi.
Zapraszam na bloga - OsMaxownia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
Łukasz Cyrus